W gęstym lesie nieopodal Mętna kryją się zapomniane mogiły polskich żołnierzy z 1945 roku. Dla wielu mieszkańców to jedynie zarośnięte pagórki porośnięte mchem i paprociami, lecz dla starszych mieszkańców są one przypomnieniem dramatycznych dni tuż po zakończeniu wojny, gdy region dopiero próbował wrócić do normalności.
Julian Wasylów, mieszkaniec Mętna od kwietnia 1945 roku, wspomina, że wiosną tamtego roku w okolicy stacjonowało zaledwie kilku polskich żołnierzy – siedmiu lub ośmiu – mających zabezpieczać teren i czuwać nad przeprawą ludności niemieckiej przez Odrę. W tym czasie cały region pozostawał pod kontrolą oddziałów sowieckich, a chaos powojennego frontu sprzyjał rabunkom i samowolnym działaniom grup maruderów.
Według relacji świadka, to właśnie z taką grupą szabrowników przyszło zmierzyć się polskim żołnierzom. Kiedy próbowali zapobiec rabunkowi w Mętnie Małym, doszło do gwałtownej potyczki. W jej wyniku zginął porucznik Wojska Polskiego, zastrzelony na skrzyżowaniu dróg we wsi, oraz kilku jego podkomendnych. Jeden z żołnierzy miał polec “pod Stokami”, a czterech pozostałych zabito w lesie przy drodze prowadzącej na tzw. plażę, w pobliżu Mętna.
Tam właśnie zostali pochowani – w trzech wspólnych mogiłach, które przez lata oznaczone były dębowymi krzyżami. Miejsce to znane było głównie okolicznym mieszkańcom. Rodzina Juliana Wasylowa dbała o nie przez dziesięciolecia, zapalając znicze i przypominając młodszym, że “tu leżą nasi”.
Od kilku lat o pamięć tych żołnierzy troszczą się również kibice z fanklubu FCh 92, którzy co roku, w przeddzień Wszystkich Świętych, odwiedzają mogiły, by zapalić znicze i uporządkować teren. W tym roku, podobnie jak w poprzednich latach, nie zabrakło ich w lesie koło Mętna. Zapłonęły światełka pamięci, a nad mogiłami stanął nowy, drewniany krzyż.
– W lasach wokół Mętna spoczywa wielu bezimiennych żołnierzy i cywilów z czasów końca wojny i pierwszych miesięcy powojennego spokoju – mówi Julian Wasylów, podkreślając, że żaden z tych grobów nie doczekał się dotąd oficjalnego upamiętnienia.
Nie jest pewne, z jakiej formacji pochodzili pochowani tam żołnierze. Relacja sugeruje, że mogli to być członkowie Armii Krajowej lub wczesnych oddziałów Wojska Polskiego działających w regionie na przełomie kwietnia i maja 1945 roku. Nie odnaleziono jednak dokumentów potwierdzających ich tożsamość.
Dziś, po niemal osiemdziesięciu latach, mogiły wciąż można odnaleźć skryte wśród drzew, przy dawnej drodze z Mętna w stronę Cedyni. To ciche świadectwo tragicznych losów polskich żołnierzy, którzy zginęli nie w walce z Niemcami, lecz w powojennym chaosie, próbując bronić porządku i honoru munduru. Dzięki zaangażowaniu mieszkańców i lokalnych pasjonatów pamięć o nich nie gaśnie.






