II Wojna Światowa, jedno z najbardziej dramatycznych wydarzeń XX wieku, rozpoczęła się 1 września 1939 roku, gdy III Rzesza Adolfa Hitlera zaatakowała Polskę. Wybuch tego konfliktu zapoczątkował serię wydarzeń, które wstrząsnęły światem.
Obozy koncentracyjne, które powstały jeszcze przed wybuchem II Wojny Światowej, służyły pierwotnie do izolacji przeciwników reżimu hitlerowskiego. Niemniej jednak, w miarę trwania konfliktu, te miejsca znalazły nowe, okrutne zastosowania. Stawały się ośrodkami masowej eksterminacji, w których przeprowadzano ludobójcze działania na niewyobrażalną skalę.
Film dokumentalny „Marsz Śmierci” stworzony został na podstawie zeznań dwóch świadków filii obozu Ravensbrück w Königsberg in der Neumark – Anny Jelinowskiej i Hanny Krzewskiej-Lis.
Scenariusz i Reżyseria: Przemysław Kaweński
Zdjęcia: Przemysław Kaweński
Światło i Dźwięk:
Przemysław Kaweński
Montaż: Przemysław Kaweński
Udźwiękowienie: Dariusz Kowal
Wystąpili:
Zbigniew Stanuch
Marek Rabiega
Krzysztof Bukowski
Marek Bednarz
Dorota Dobak-Hadrzyńska
Andrzej Krywalewicz
Henryk Barszczewski
W rolę więźniarek Anny Jelinowskiej i Hanny Krzewskiej Lis wcieliły się: Aleksandra Krawczuk oraz Anna Kaweńska.
Fragmenty nagrań z Anną Jelinowską, więzniarką filii obozu w Konigsberg Neumark, pochodzą z Pracowni Historii Mówionej i nagrane zostały w 2005 roku.
Fragmenty nagrań z Hanną Krzewską Lis, więzniarką filii obozu w Konigsberg Neumark, pochodzą z instytucji Dom Spotkań z Historią i nagrane zostały w 2007 roku.
Film autorstwa Przemysława Kaweńskiego powstał przy współpracy Burmistrza Gminy Chojna Barbary Raweckiej i Instytutu Pamięci Narodowej Oddział w Szczecinie.
Obóz w Ravensbrück
Gdy w więzieniu dla kobiet w Lichtenburgu zaczęło brakować miejsca, podjęto decyzję o wybudowaniu nowego obozu. Heinrich Himmler zdecydował o zlokalizowaniu go w Ravensbrück, miejscowości leżącej w odległości 80 km od Berlina, niedaleko od Fürstenberga, nieopodal jezior Röblinsee, Baalensee i Schwedtsee. Decyzja o jego lokalizacji właśnie w tym miejscu zapadła w 1938 roku. Sarah Helm, autorka monografii o Ravensbrück, stwierdziła, że na wybór Himmlera wpływ miało naturalne piękno okolicy. Wierzył on bowiem, że „oczyszczanie niemieckiej krwi powinno przebiegać w bliskości natury, a orzeźwiające powietrze niemieckich lasów odgrywało główną rolę w mitologii Heimat – niemieckiej ojczyzny”1. Nie bez znaczenia była również bliskość Berlina, która umożliwiała Himmlerowi częste przyjazdy na inspekcje, oraz położenie w odległości 45 km od Ravensbrück męskiego obozu w Sachsenhausen. To właśnie tamtejsi więźniowie przystąpili w listopadzie 1938 roku do prac związanych z budową miejsca kaźni dla kobiet.
W Ravensbrück, po przybyciu do obozu koncentracyjnego, kobiety były poddawane procedurze odepchnięcia – rozebrane, umyte i sprawdzane pod kątem wszy. Następnie ubierano je w cienkie suknie w biało-niebieskie pasy, chustki na głowę, rajstopy i drewniaki. Na lewym rękawie przyszywano trójkąt z filcu, oznaczający kategorię więźniarek. Czarne oznaczały aspołeczne, zielone – recydywistki, czerwone – więźniarki polityczne, a fioletowe – badaczki Pisma Świętego. Żydówki miały żółte znaki. Komendantami obozu byli Max Koegel i Fritz Suhren, a nadzór nad więźniarkami sprawowali Johanna Langefeld i Dorothea Binz. W obozie przeprowadzano eksperymenty medyczne, których prawda była starannie ukrywana. Polki ryzykowały życiem, ukrywając ofiary eksperyment.w. Niektóre więźniarki komunikowały się ze światem, pisząc listy moczu jako niewidoczny atrament. Wykorzystywały także wskazówki z książki „Szatan z siódmej klasy” Kornela Makuszyńskiego do kodowania wiadomości.
Protokół przesłuchania świadka: filia obozu w Königsberg in der Neumark
[…] Wszystkie więźniarki, które przybyły do Ravensbrück razem ze mną, zostały zakwalifikowane jako polityczne. W Ravensbrück przebywałam przez kilka tygodni. W między czasie część więźniarek z mojego transportu zabrano do innego obozu do pracy, mnie natomiast razem z innymi więźniarkami wysłano do filii obozu Ravensbrück mieszącej się w miejscowości Königsberg – Neumark. W podobozie tym znajdowało się około 1000 więźniarek różnych narodowości głównie jednak były tam umieszczone więźniarki narodowości francuskiej, polskiej rosyjskiej. Były też więźniarki innej narodowości, a mianowicie Niemki, Czeszki, Jugosłowianki i kilka Angielek.
Podobóz składał się z kilku, mniej więcej dziesięciu baraków, w których mieściły się pomieszczenia gospodarcze, mieszkalne i rewir. Całość była otoczona drutami kolczastymi.
W pierwszym etapie pobytu w podobozie Königsberg zostałam przydzielona do pracy przy budowie lotniska, na otwartej przestrzeni. Praca polegała na niwelowaniu gruntu i wykładaniu darnią placów przeznaczonych pod lotnisko. Pracę nadzorowały osoby cywilne, zwłaszcza majstrowie budowlani. Na miejsce tej pracy prowadziły nas z obozu dozorczynie i strażnicy z psami. Warunki pracy były bardzo ciężkie Dokuczał nam straszny głód i dotkliwe zimno, gdyż nie dostarczono nam żadnego okrycia oprócz sukienek otrzymanych w Ravensbrück oraz doznawałyśmy cierpień moralnych zadawanych na każdym kroku i bez żadnego powodu przez dozorczynie i dozorców SS. Traktowano nas w nieludzki sposób, maltretowano i znęcano się niemal bez przerwy. Szukano okazji do obrzucenia nas obelgami i wyzwiskami, bito nas po twarzy i po głowie, popychano i kopano. Mnie osobiście rzuciło się w oczy szczególnie agresywne zachowanie się dozorczyni o imieniu Zofia. Przypominam sobie, że dozorczyni ta znała kilka polskich wyrażeń. Była to krępa, niska blondynka o niebieskich oczach, z rumieńcami na twarzy, miała wówczas dwadzieścia kilka lat. Mówiono wśród więźniarek, że po ucieczce kilku więźniarek dozorczyni ta została wysłana do Ravensbrück.
Przypominam sobie również główną dozorczynię podobozu Königsberg. Znęcała się ona nad więźniarkami przy każdej okazji w sposób sadystyczny. Zarządzała długie, uciążliwe apele, w ciężkich warunkach atmosferycznych i o głodzie przed oknami swojej kancelarii, lubując się widokiem zadawanych więźniarkom cierpień i udręki.
Dozorczyń w podobozie Königsberg było około 10. W pamięci utkwiły mi cztery z nich w tym dozorczyni o imieniu Zofia zwłaszcza z tej przyczyny, że zostałam przez nią dotkliwie dwukrotnie pobita. Inne z dozorczyń nie pozostały mi w pamięci.
W czasie pędzenia nas na miejsce pracy słyszałam kilkukrotnie strzały oraz widziałam leżące na śniegu więźniarki odnoszone następnie do obozu. Nie pamiętam jednak obecnie szczegółów tych wydarzeń. Przypominam sobie natomiast, że pod koniec pobytu w Königsberg, a mianowicie, w końcu stycznia lub w pierwszej połowie lutego 1945 r. Uciekły z obozu w nocy dwie więźniarki posługując się do rozwarcia drutów deską. Druga ucieczka miała miejsce w okresie nieco późniejszym podczas karczowania lasu dla zbudowania pasa lotniczego. Uciekło wówczas pięć więźniarek narodowości rosyjskiej, korzystając z faktu nadzorowania przez żołnierzy-lotników. Więźniarki te zostały zatrzymane i przez pewien czas przebywały w obozie. Co się stało następnie z tymi więźniarkami nie jest mi wiadome.
W końcu lutego 1945 r. Esesmańska załoga podobozu opuściła obóz. Ja znajdowała się w tym czasie na rewirze, ponieważ zachorowałam na serce i w związku z tym nie są mi znane szczegóły dotyczące samej ewakuacji podobozu. W każdym razie po pewnym czasie powróciła do obozu jedna więźniarka narodowości francuskiej, która twierdziła, że uciekła z lasu w którym esesmani strzelali do więźniarek.
W tym samym mniej więcej czasie na teren obozu wjechał patrol złożony z esesmanów, który jak nam było wiadomo miał zniszczyć obóz i zlikwidować pozostałe w obozie więźniarki.
Esesmani ci zabili znajdujących się na terenie obozu dwóch Francuzów, rzucili granaty zapalające do kilku baraków, pozostające chore więźniarki twierdzili, że i tak zginą. Po ich wyjeździe ugaszono pożar i zastosowano środki ostrożności nie ujawniając pobytu ludzi w obozie aż do chwili wejścia do obozu wojska radzieckiego.
Główna Komisja Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce
11 maja 1971 r. Warszawa
Sędzia: Michał Bieniaszewski
Świadek: Alicja Białkowska-Bryndas (ur. 6.12.1920 r. w Częstochowie)
Historia kobiety ze zdjęcia
W wyniku czynności śledczych, opierając się na numerze obozowym, udało się poznać historię „kobiety ze zdjęcia”. Nazywała się Jadwiga Chomicka, była córką Grzegorza i Janiny. Urodziła się 30 sierpnia 1931 roku w Warszawie. Po upadku Powstania Warszawskiego, 8 października 1944 roku, została przewieziona specjalnym transportem do obozu. Miała wówczas 13 lat. Wcześniej zapewne przeszła przez obóz w Pruszkowie. Ustalono również, iż jej ojciec Grzegorz prawdopodobnie zginął podczas Powstania Warszawskiego. Na poniższym zdjęciu, które de facto jest znane mieszkańcom Chojny, możemy ją zauważyć po lewej stronie. Fotografia ta pochodzi z kadru filmu dokumentalnego Romana Karmana o wyzwoleniu nazistowskiego obozu pracy w Königsberg in der Neumark (luty 1945 rok). Jadwiga rozmawiała z radziecką lekarką. Mimo wyzwolenia, uratowania przed śmiercią i początku końca II Wojny Światowej, jej historia nie kończy się dobrze. Jadwiga Chomicka umiera 3 września 1945 roku. Cztery dni po swoich 14 urodzinach. Siedem miesięcy po wyswobodzeniu, po zrobieniu poniższego zdjęcia … Dziś jeszcze nie są znane okoliczności śmierci.
Rozbieżność relacji: punkt widzenia psychologicznego
Analizując treść artykułu można zauważyć, że przytoczone wspomnienia więźniarki niekiedy różnią się od wspomnień zawartych w filmie dokumentalnym „Marsz Śmierci”. Wynikać to może z samego charakteru wspomnień, które są subiektywne. Jako ludzie, widząc i uczestnicząc w tym samym wydarzeniu, spostrzegamy i zapamiętujemy zupełnie różne fakty i szczegóły. Co więcej, niejednokrotnie ma miejsce sytuacja, w której dwie osoby obserwujące to samo zdarzenie, relacjonują je zupełnie inaczej. Może być to efekt między innymi przepuszczenia wspomnień przez dotychczasowe doświadczenie jednostki, poddania ich działaniom zniekształceń poznawczych lub działania sugestii. Jednym ze zniekształceń poznawczych jest selektywna uwaga, czyli skupianie uwagi wyłącznie na konkretnych aspektach, z pominięciem innych. Należy także pamiętać, że w sytuacjach traumatycznych zdarza się, że jednostka stosuje nieświadomie mechanizmy obronne, pozwalające poradzić sobie jej z trudnymi emocjami. Do takich mechanizmów należy, między innymi, zaprzeczenie, polegające na negowaniu nieprzyjemnych faktów, oraz wyparcie (represja), w ramach którego jednostka poniekąd „zapomina” doświadczonego przeżycia. Innym mechanizmem obronnym może być tłumienie (superesja). Ma ono miejsce, gdy jednostka świadomie blokuje niepożądane emocje i wspomnienia.
Warto zwrócić uwagę także na subiektywność odczuwania czasu w trudnych warunkach. Więźniarki z dużym prawdopodobieństwem nie posiadały zegarków umożliwiających im monitorowania czasu, który spędzały na apelach, czy realnych godzin posiłków i wyjść do pracy. Innym powodem różnicy wspomnień może być fakt, iż więźniarki mogły znajdować się w różnych barakach, pod opieką różnych sztubowych (pod warunkiem, że w Königsberg in der Neumark, podobnie do innych obozów, pieczę nad barakiem poświęcano sztubowej). Czytając relacje kobiet przebywających w obozie Ravensbruck, można wnioskować, że charakter i podejście sztubowej istotnie wpływał na klimat panujący w baraku. Więźniarki mogły przynależeć także do różnych komand roboczych, tym samym podlegać pod różne kapo (pod warunkiem, że w Königsberg in der Neumark, podobnie do innych obozów, pieczę nad komandem roboczym sprawowało kapo). Biorąc pod uwagę, że według zeznań w obozie powstały trzy komanda robocze, więźniarki mogły nie być świadkami tych samych wydarzeń – na przykład jedna z więźniarek pracowała w lesie, druga zaś na pasie lotniczym.
Na fotografiach lotniczych zauważyć można jaki teren obejmował podobóz. Jego głębsza historia odkryta zostanie już wkrótce, a to dzięki współpracy Gminy Chojna oraz Instytutu Pamięci Narodowej Oddział w Szczecinie. Stąd również film dokumentalny „Marsz Śmieci”, który jest swoistą zapowiedzią działań historycznych, śledczych a przede wszystkim wstępnym opowiedzeniem tragicznej historii terenów dziś należących do miasta Chojna.
autor: Przemysław Kaweński.
Wszystkie prawa zastrzeżone. Żadna część niniejszego artykułu nie może być powielana ani rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w jakikolwiek sposób (elektroniczny, mechaniczny), włącznie z fotokopiowaniem oraz kopiowaniem pr